Podsumowanie po pierwszych szkoleniach

Podsumowanie po pierwszych szkoleniach

Przyszedł czas, aby podsumować pierwsze miesiące działalności szkoleniowej.

Mam dwa podstawowe wnioski:
1. Nauczyciele to jednak specyficzna grupa odbiorców wiedzy 😉
2. To jest to, co chcę nadal robić 🙂

Szerzej – sama należę do tak zwanej grupy docelowej, więc teoretycznie łatwiej jest mi określić potrzeby i ograniczenia. Teoretycznie. W praktyce jednak nie miałam pojęcia, że jest to chyba najbardziej „nierówna” (znamy to pojęcie, prawda?) grupa. Każdy na innym poziomie użytkowania komputera. Temperamenty – przeróżne, wiadomo. Jeśli chodzi o odbiór przekazywanych przeze mnie treści, różnice w etapach edukacji nie mają znaczenia. Nauczane przedmioty w zasadzie też. Największy dysonans w umiejętnościach informatycznych wynika z intensywności obcowania z technologią na co dzień i sposobu tego obcowania. Jeśli umiejętności opierają się choćby na odbieraniu poczty przez stronę internetową, jest łatwiej. Jeśli od czasu do czasu kursanci korzystają z serwisów internetowych, to połowa sukcesu. Najtrudniej, jeśli kursant uważa, że komputer to zło, które najchętniej wyrzuciłby przez okno. Moja w tym rola, by pokazać, że nie taki diabeł straszny 🙂

Poza tym zapotrzebowanie u nauczycieli na wiedzę informatyczną jest jednocześnie ogromne i żadne. Jak to możliwe? Weźmy przykładowo pracownika sekretariatu. Potrzeba korzystania z komputera pojawia się natychmiast, gdy przekroczy pulpit sekretariatu. Nauczyciel natomiast wie, że technologia wkracza do szkół wielkimi krokami, i dobrze byłoby nadążać. Ale często zwyczajnie nie starcza czasu i energii.

Wracam wciąż do podstawowego wniosku – przemęczeni nauczyciele chcą po prostu uczyć, maja dość promocji, akcji, projektów, zespołów do spraw. Argument, że będą umieli DLA SIEBIE nie zawsze działa.
Uważam, że to również kwestia finansowa. Podnoszenie kwalifikacji, czy rozwijanie umiejętności zawodowych to wymagania Ministerstwa Edukacji i Nauki. Oczywiste jest, że każdy nauczyciel powinien spędzić dodatkowy czas do dokształcaniu się. Nie mniej, gdyby policzyć czas nauczyciela spędzony w szkole na dodatkowych zajęciach, próbach, zebraniach, konferencjach, szkoleniach, spotkaniach zespołów, wycieczkach szkolnych oraz w domu na przygotowaniu do lekcji, sprawdzaniu wiedzy uczniowskiej nie dziwiłby fakt, że zawód ten jest niedoszacowany. To jednak temat na osobny artykuł 🙂

Wracając do podsumowania, chcę dalej szkolić nauczycieli. Myślę, że mogę zaoferować kursy proste, potrzebne i przyjemne.

W anonimowych ankietach zebranych po warsztatach nauczyciele w okienku „Co najbardziej podobało mi się w szkoleniu?” piszą: „Jasno przekazywane informacje oraz miła atmosfera, konkretne informacje, klimat, tematyka szkolenia, cierpliwość prowadzącej (:D), duża część warsztatowa, zaangażowanie trenera i sposób prowadzenia”. To daje nadzieję, że w tym gąszczu zadań do wykonania, kwalifikacji do podniesienia i oczekiwań z każdej strony, nauczyciele znajdą czas, by połączyć te wszystkie rzeczy w sposób dla siebie korzystny i satysfakcjonujący.

Reasumując: próbuję odczarować, a może właśnie zaczarować ten świat technologii, który dla części moich kolegów i koleżanek jest mroczny i niedostępny, a którym sama jestem zafascynowana. Czy z pozytywnym skutkiem? Myślę, że tak. Na potwierdzenie przytoczę przykład zagorzałego przeciwnika technologii informatycznej, kursanta, który marudził najbardziej, biorąc pod uwagę wszystkie moje szkolenia. Otóż tuż po szkoleniu, jeszcze tego samego wieczoru, wspomniany uczestnik szkolenia wysłał do mnie projekt stworzony przez siebie, a od tamtego czasu koresponduje ze mną i konsultuje różne rozwiązania. Wygląda, jakby go cieszyła „ta robota”. Osób, którym się to podoba jest więcej i wierzę w to, że będzie ich przybywać, oczywiście między innymi za moją skromną zasługą.

Back to top